03 grudnia 2011

filiżanka, wino i koc

...

Czym różni się rzeczywistość od myśli o rzeczywistości? Co dzieli wizjonerstwo i nieodparte pragnienie od tego, co jest, czego doświadczają zmysły tu i teraz?

Świadoma chwila?!



 


Wczesne popołudnie. Wysiadłam z autobusu w deszcz, a idąc przez pachnący żywicą las zobaczyłam na stole herbaciane róże w wazonie. I jeszcze na białej szafce w sypialni i na grafitowym blacie w kuchni i na szklanej półce pomiędzy aniołami w łazience.

....

Wczesnym rankiem spakowałam się. Ubrania, kosmetyki, jedzenie, książki, dokumenty. Popołudnie. Szybkim dużym samochodem poszło łatwo. Bałam się tego, co się wydarzy, jakie emocje przypłyną, kiedy zamknę drzwi i zostanę sama. Nie potrafiłam, nadal nie posiadam zdolności dystansowania się do irracjonalnych lęków, które rozkręcają spiralę irracjonalnych zachowań i strugi łez. Jeszcze trzy godziny temu rozpadałam się na drobne i siłą woli układałam fakty, jeden po drugim, i sprawy, którymi trzeba się zająć, i decyzje, które trzeba podjąć zdecydowanie, już!

Tu i Teraz. Co jest? Krok został postawiony, a przeszłość została za zamkniętymi drzwiami. Cichy, łagodny spokój. Nieoczekiwanie spłynęła ulga. Uśmiech. Nagie okna, gładkie puste ściany, szelest jesiennego deszczu, szum wiatru pomiędzy sosnami i zakolem budynków. Uliczne lampy tworzą nostalgiczny klimat. W zasięgu oczu łóżko w częściach czeka na złożenie. Kuchnia i garderoba urzeczywistnia wyobraźnia wespół z duchem czasu. Podłogi i okna białe od pyłu do umycia na pojutrze. Na balkonie wilgotna jesień wymiata zawartość pudeł, skrzynek, worków i torebek.

Pierwszy wieczór u siebie. Koc na podłodze, na materacu wykopana z piwnicy kołdra i poduszki, muza chili z lapa. W kieszeni torby  odkryłam  rozgrzewający Jagermaister pospiesznie wrzucony w ostatniej chwili podczas wychodzenia z domu. Bawi mnie odgłos gadających sąsiadów, jak zza dawnych czasów, jak w bloku (sic!!!). Z tej radości mam apetyt na sen.

Co się wydarzyło takiego, że lęk odpłynął, a spanikowane ego ucichło? Jestem zdziwiona, znajomi snują teorie, którym się przysłuchuję. Nie podejmuję prób wyjaśnienia. Oddycham spokojem, którego doświadczam, wypełniam się nim, bo nieczęsto jest moim gościem, a wiedza mówi mi, że w sprzyjających okolicznościach mógłby być sednem istnienia. Nie ma wczoraj i chwili sprzed chwili, nie ma jutra i chwili za chwilę, jest, co jest. Ot co!

...........

Porcelanowa filiżanka i dzbanek z gorącą herbatą. Miękki koc ogrzewa stopy, a czarny kot  w ulubionym fotelu mruczy kołysankę. Na jasnej pościeli w lawendowe kwiaty leży róża. Jedna. Czerwona.




________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz