13 grudnia 2011

13.12.11

...

Nie da się zatrzymać na siłę, ani chwili, ani człowieka, ani przyjaźni. Wszytko mija, nawet to.



Długo gawędziłyśmy wczoraj. O zmianach. Nieoczekiwanych. O rozstaniach. O decyzjach nagłych, niespodziewanych, koniecznych dla wewnętrznego spokoju duszy. Co ważne? Co ważniejsze? W rozsypaniu, zagubieniu liczy się najmniejszy gest wspierający, wyrażający zrozumienie, zaufanie, dzięki któremu przypominamy sobie, jak bardzo chcemy żyć, że kochamy życie, bo czasem nie pamiętamy, z jakiego powodu splatamy z mijających dni kolorowy dywanik mokry od łez.

***

W jednym z maili dnia dzisiejszego czytam:

Słucham polskiego radia, dzisiaj rocznica stanu wojennego, kolejna.
Nie mam żadnej traumy, jako dzieciak cieszyłem się wolnym, a tutaj przedstawiają obraz martyrologii i tragedii. Nie było szoku, nawet moi rodzice nie byli spanikowani.
Pamiętam cisze na ulicy, mróz i śnieg. To była niedziela i poszliśmy do kościoła. Później w Warszawie różnie się działo, ale mnie to nie dotyczyło.
To było tak odległe, 30 lat minęło, jesteśmy już starzy :)

*

30 lat brzmi bardzo poważnie i niemożliwie, a jednak!

To był pierwszy rok w internacie, szkoła średnia, poza domem. W tym dniu byłam umówiona z koleżanką i jej kuzynką do kina. Pamiętam śnieg, mróz i przejmującą ciszę. Komunikaty radiowe i przemówienie generała powtarzane przez cały dzień. Powaga i słowa wypowiadane z namaszczeniem wzbudzające respekt.
Poszliśmy paczką na film Andrzeja Wajdy Człowiek z żelaza, bo taki był wcześniejszy plan, i kina jeszcze w tym dniu były otwarte (27 lipca przypadła 30 rocznica polskiej premiery). Następnego dnia ogłoszono wolne do odwołania i pojechałam do domu. Pamiętam żołnierzy w pełnym rynsztunku na dworcu w Katowicach i zakaz wychodzenia z Dworca na miasto. Ten rodzaj zakazu i wojskowe mundury wzbudzały lęk.
Pamiętam, że dochodziły wiadomości na bieżąco, niewiarygodne, niepewne, sprzeczne z obowiązującą jedyną prawdą płynącą z telewizora. Mimo tego, jako 15latkowie żyliśmy swoim życiem w mieście, w którym były góry, śnieg, daleko od Śląska i Warszawy i Wybrzeża. Nie chadzałam do kościoła, więc obrazy, niełatwych, pełnych grozy, wydarzeń, wpływających na przyszłość naszej Ojczyzny, pojawiły się trochę później.



 __________________________

foto Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz