09 grudnia 2011

jak to było

...

By przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu uścisków dziennie. By się rozwijać, trzeba dwunastu uścisków dziennie.
Virginia Satir






***

Kiedyś jechałam pociągiem z Warszawy do Poznania w towarzystwie studentki drugiego roku. Dziewczę gawędziło przez cała drogę z ciocią, z koleżanką jedną, drugą, trzecią. Nagle zadzwoniła zatroskana mama i usłyszałam: mamo, nie jestem sama, Jadę ze starszą panią. Wybałuszyłam oczy i wybuchnęłam śmiechem. Wysiadając spojrzałam w lustro. Wysoko awansowałam w oczach społeczeństwa i w oczach pokolenia moich dzieci.
Pracując w Green Shop doświadczam przeróżnych spotkań. Nierzadko rozmawiam z osobami z pokolenia mojej mamy i słyszę: pani jest młodziutka, to nie pamięta, jak to było. 
Fajnie być 45latką i na jednych robić wrażenie nastolatki zaś na innych nobliwej starszej pani.
Przeczytałam tekst Iwony Majewskiej Opiełka o relacjach międzypokoleniowych i dzieleniu się wiedzą, energią, otwartością, świeżością, umiejętnością pokory, uważnością, wzajemnym szacunkiem, oraz różnie rozumianą i tak samo potrzebną radością życia.
Byłoby cudnie i rozważnie dla  harmonijnego rozwoju, gdyby mądrość życiowa była poważana, a doświadczony 50latek czuł się potrzebny i doceniony, tak samo jak otwartość, entuzjazm i żywotność młodego człowieka. Wartością naczelną jest człowiek. Ktoś jednak wyniósł na piedestał wiek burząc hierarchię zależności, uznania  i szacunku, a ktoś inny zgodził się na ten pomysł.



 __________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz