07 grudnia 2011

pójść w dobrą stronę

...

Zatrzymać się, żeby złapać oddech, rozejrzeć się, zobaczyć, gdzie jestem.
Zatrzymać się, by podsumować przebytą drogę, dostrzec długoterminowy cel w odmiennej perspektywie, w nowych okolicznościach czy nieprzewidzianych warunkach. Określić na nowo cele krótkoterminowe.
Każda podróż, czy to wspinaczka, czy traperskie wydeptywanie nowego szlaku, czy podążanie już przez kogoś wytyczonym, czy samochodowa wyprawa z cud gpsem, czy podróż przez życie domagają się planu i mapy. Jednocześnie w każdej podróży potrzebujemy przerwy, nie tylko na oddech, nie tylko w przypadku błądzenia, ale i nacieszenia się drogą samą, tą, którą przeszliśmy, i miejscem, do którego dotarliśmy. Zatrzymać się, żeby pójść w dobrą stronę.




Kiedyś wędrowałam po górach, Wydeptywałam niewydeptane szlaki, błądząc czasem, a czasem bawiąc się ich poszukiwaniem. Pogoda zwykle sprzyjała, ale często było gęsto od niewiadomych, szczególnie kiedy padał deszcz. Czasem byłam świadkiem zjawisk niemal nadprzyrodzonych, bo działo się tak, jakby zarządca wszechświata zsuwał zasłonę z chmur i oto ukazywały się oczom budynki schronisk:  Krawców Wierch, Markowe Szczawiny, na Turbaczu, w wiele lat później na Połoninie Wetlińskiej czy w Samotni, albo w Dolinie Pięciu Stawów. Te pamiętam at hoc, a było takich momentów o wiele więcej, kiedy przez ułamek sekundy dominował lęk, ale zwykle był jeszcze ktoś blisko, więc wystarczało odwagi i mądrości, żeby nie zastanawiając się, nie rozmieniając na drobne dylematu, stawiać kroki tak, jak prowadził nos, intuicja, siódmy zmysł, no i ulubiona mapa.


.........


Zatrzymać się, żeby pójść w dobrą stronę.

Dobra strona na dziś? Uporządkować balkon. W ten sposób nadam swojemu dzisiejszemu życiu sens. Co uzasadnia to zadanie do zrobienia? Co uzasadnia działanie?
Potrzeba sprawstwa. Potrzeba ładu wokół siebie i w sobie. Świadomość, że lepiej się poczuję, jeśli zrobię, co potrafię jak najlepiej. Dokonam zmiany takiej, jakiej pragnę. Dokonam po swojemu i dlatego, że jej chcę. Bo postanowiłam wzbudzić w sobie wolę życia wyrażając ją poprzez najdrobniejsze działanie niezbędne w przestrzeni mojego świadomego istnienia, działanie potrzebne i możliwe do wykonania.

Późny wieczór. Deszcz i wiatr. dzwoni, szeleści, stuka. Wybrałam idealny czas, tzw. ostatnią chwilę na przeniesienie pudeł z zawartością do szuflad, do piwnicy. Nie mokną, a poza tym jest ładniej; schludnie, choć do finału zostało jeszcze dużo do zrobienia.
Samodyscyplina i konsekwencja. Nieustannie uczę się pamiętać, że przynosi nieopisywalne uczucie sprawstwa, wewnętrznej mocy wypływającej z przekraczania granic strefy komfortu. Często nie pamiętam, że to jest wyraz wolności, konsekwencja wykorzystania daru wolnej woli. Korzystając z tego daru zabawię się w świętego Mikołaja zaskakując nie tylko bliskich czymś niespodziewanym. Trochę mi się udało wczoraj, a do świąt zostało jeszcze sporo okazji. Czasem wystarczy pogodny uśmiech i słowa ‘życzę miłego popołudnia vs dnia’. Lubię widzieć rozszerzone oczy i wyraz zdziwienia, rozluźniające się mięśnie twarzy. Reakcja na niespodziewany dar. Lubię też czuć satysfakcję, że dotrzymałam sobie danej obietnicy i spoglądać na skończone dzieło. Ot, ćwiczenie mięśni charakteru. Tak lapidarne sformułowanie przeczytałam na blogu Iwony Majewskiej Opiełka.. Podoba mi się. Zapamiętam!



______________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz