05 grudnia 2011

okruchy dnia

...




Pada deszcz i dzwoni jesienny o szyby, o parapet, o dach. To nie był ten dzień - powiedziała z uśmiechem pewna pani. Tak, to nie był TEN dzień. Dziękuję za każdy nie 'ten' dzień. Za kota niespokojnego, za pudła na balkonie nierozpakowane, za przestrzeń nie zabudowaną półkami na książki i wieszaki na ubrania. Za piwnicę pełną skarbów, o których niewiele pamiętam, bo gdyby ktoś chętny przypadkiem ją oczyścił do gołych ścian to zabrakłoby tylko jednej książki do angielskiego.


.................

Spotkanie w Zielonej Jadłodajni. Rozmowa o odpowiedzialności. O mocy wizji. O wierności sobie. O puszczaniu i odpuszczaniu. O wartości zatrzymania, by zobaczyć, że krok w stronę początku jest wejściem na trampolinę. O obejmowaniu sytuacji szeroką perspektywą, która pozwala na dystans i wyłowienie spośród emocji drogowskazu - odpowiedzi na pytanie: co mam zrobić? O budowaniu fundamentów pod trwałą silną budowlę, dzieło, które przetrwa różnorodne zmiany. O mocy pasji. O zaufaniu w grupie realizującej wspólny cel (przywołuje stwierdzenie onegdaj na szkoleniu zasłyszane, że łańcuch jest tak mocny jak najsłabsze jego ogniwo).

A co byś chciała? Jakbyś chciała, żeby było? Co oznacza dla Ciebie być właścicielem swojego ogrodu? Czy ogrodnicy znają Twoją wizję?

Jestem wdzięczna za dar słuchania, mówienia i słyszenia. Za dar zaufania.


................


Światło dnia spomiędzy chmur deszczowych zaskakuje. Ma głęboki kolor pomarańczowo żółty i wydaje się zjawiskiem zaczarowanym, mocno kontrastującym z wszechobecną szarością. Lodowaty mokry wiatr nie zachęca do spacerowania, płatki śniegu wzbudzają jedyny odruch: brrr. Najlepsze lekarstwo na zimno i ciemno? Sen.



________________________________

Live performance, Sweden 05.17.2005

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz