25 lutego 2012

zjedz mnie

...

Ponieważ akceptuje siebie,
Cały świat go akceptuje.



Pachną ciasteczka imbirowe. Wypiekam na jutrzejszy Światowy Dzień Jogi w mojej niewielkiej uroczej kuchni. Sny na jawie mają w sobie magiczny urok. Jak choćby spotkania z klientami i rozmowy, m.in. o zielonym jęczmieniu, o lnie złocistym, o aceroli, o owocach goji, o soku z noni, o oleju z pestek dyni czy orzecha włoskiego. Nieustannie uczę się i widzę, jak ważne jest to, co mówię i w jaki sposób to robię. Moje zadanie polega na tym, żeby każdy z nich czuł się ważny, dlatego dla każdego mam chwilę lub kilka, życzliwe słowo i uśmiech. Fenomenalna praca, dająca satysfakcję i radość ad hoc, i co ważniejsze - jestem w niej sobą w pełni. Czyste flow.
W tej chwili pojawiło się pytanie o ten sposób istnienia w innych doświadczeniach, po które sięgam lub które do mnie przychodzą.
Pracowicie wypełniłam popołudnie: obiad w zielonej Jadłodajni, sprzątanie w Krzywym Kominie na Jutrzejszy Dzień Jogi, wyskok do Kisielina ogarnąć dom i skorzystać z sauny. Towarzyszy mi rozbawienie na wspomnienie zarośniętego garnka po gołąbkach. Lubię niespodzianki, które przyprawiają mi banana na twarzy. 
Ogarnęłam na koniec sklep, tak, jak lubię zostawiać schludny kawałek świata i... przygotowałam ryż z jabłkami. Miała być na kolację ryba, już, już pieczony pstrąg rozpływał mi się w ustach, i przełożyłam realizację tego wyrafinowanego smakołyka na jutro. Nie pamiętałam, nie spotkałam, choć ryba szepce mi do ucha - zjedz mnie! Kiedy robię to, co mnie pochłania, nawet najpyszniejsza ryba, ba, nawet najbardziej seksowny głos nie jest w stanie przywołać mnie do siebie.
Oprócz poduszki na sen. Ta jest o tej porze bardzo przekonująca. Dobranoc


post script_um
Pani Iwona pisze o nawykach. To mój ulubiony temat, szczególnie w ostatnim czasie. To odpowiedź na kilka pytań o swoją skuteczność. Wrócę doń jeszcze.



________________________________

tao-te-ching


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz