...
Przyszłość będzie szczodra jedynie wtedy, kiedy wszystko ofiarujesz teraźniejszości.
Albert Camus
Wtorek. Mam uczucie jakby w powietrzu pojawiło się coś ważnego, coś co mnie porusza do głębi, budzi uczucia niepokoju, niepewności, i głębokiego smutku. Nie wiem co to jest, lecz ma związek z nie dotrzymywaniem sobie obietnicy. Nie potrafię wstać rano, ponieważ w głębi snu, kiedy dzwoni budzik, nie pamiętam z jakiego ważnego powodu mam wstać i coś zrobić. Jeśli są to obietnice dla siebie to nie mam w sobie takiej mocy, żeby postawiły mnie na nogi. Wczorajsze wyjście na basen. Oj, jak mi było z tym dobrze. Jak to się stało, że wstać o 5.30 na basen potrafię, a wstać, żeby poćwiczyć, poczytać, pisać już nie jest wystarczająco silną motywacją. Nie wiem.
Jeśli dotychczasowe metody zawiodły, wprowadzam nowe. Jeśli dotychczasowe myślenie było nieskuteczne zmieniam je. Jeśli dotychczasowe nawyki sprawiają, że rzeczy wokół mnie nie zmieniają się tak jak tego pragnę to zastępuję je innymi. I nie wszystko wychodzi. Czy mam sobie nagrać budzik Hallo, kochanie. Wstań, ponieważ od tego zależy Twoje życie. Prawdopodobnie odpowiadam, że chętnie spędzę je miło tuląc się do poduszki. I może o to chodzi? Wszak większość życia wstawałam pierwsza, wszystko było wykonane na 200% i co z tego mi wyszło? Intencja i motywacja. Z jakiego powodu to robiłam? Dla kogo? No właśnie!
Wracając do tematu. 10 dni temu zawarłam ze sobą kontrakt na 30 dni. Obietnice częściowo dotrzymuję (dwa dni to działanie z sukcesem, dwa dni układałam z drobnych kawałeczków najprostszych decyzji, pozostałe wahały się w granicach 50 - 90 % planu, najwięcej pracy wymaga wstawanie, łatwo układa się angielski) i tym samym widzę, że kluczem otwierającym przestrzenie, po których hula wiatr zmian, jest słówko częściowo. Jak i kiedy stało się tak, że dotrzymuje sobie danych obietnic tylko trochę, wybiórczo. Nie zauważyłam, jak daleko zawędrowałam w niekorzystnym dla siebie kierunku i nie dbam o wartość danego sobie słowa. Sobie, bo innym z natury dotrzymuję, albo, jeśli coś mi umknie, to przepraszam. Siebie nie przepraszam. Siebie ganię i strofuję oraz usprawiedliwiam. Albo zbyt wysoko ustawiłam poprzeczkę? Wiosną, latem w naturalny sposób mam więcej energii życiowej.
Jakie podejmuje decyzje? Hmmm. Trzymam się kontraktu i jestem dla siebie bardziej życzliwa. Swojej podświadomości proponuje zabawę: warto wstać wcześniej maleńka, choćby dla zabawy, żeby przekonać się, co z tego wyjdzie za 20 dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz