08 lutego 2012

dotrzymane obietnice

...

From the pain come the dream From the dream come the vision
From the vision come the people From the people come the power
From this power come the change

Peter Gabriel



Zauważyłam, że nie uśmiecham się po przebudzeniu. Zwykle przez minione 4 lata uśmiechałam się patrząc na korony drzew lasu. Tutaj jeszcze nie znalazłam sposobności do uśmiechu tuż po otwarciu oczu. Czasem uśmiecham się wewnętrznie, a czasem czuję łzy. To zależy od snu, który przeminął, od myśli w pół-śnie w pół-jawie. Naukowcy powiadają, że w stanie alfa warto kodować sobie najpiękniejsze myśli i wizualizacje.
Dzień rozwinął się w rytmie akcja, reakcja, zatrzymanie i znów decyzja, akcja... Dzieje się coś mocnego. Czuję przepływ energii, który burzy we mnie równowagę, dotyka i potrząsa mocno poczuciem wartości, sensem, wewnętrznej stabilności, chwieje mną jak huragan, i w pewnej mierze boli, jakby łamały się gałęzie, jakby odchodziło coś ważnego. Nie rozumiem. Mam uczucie burzy piaskowej wokół mnie, i trochę we mnie. Jakbym była coraz bardziej naga i nie wiedziała co na siebie włożyć. I tylko przenikliwy chłód rejestruję i nic. Pustka. Jedyne słowa, które potrafię mówić płacząc: ja już tak nie chcę. Jak skarga małej zagubionej dziewczynki. Jeszcze wraca do mnie. Cóż. Oprócz słów działam. Co potrafię. Angielski, Metamorfozy, gotowanie i zmywanie. Pojechałam zawieźć plakaty do Green Shop i Zielonej Jadłodajni oraz Cafe Charlotta. Obiecałam i dotrzymałam obietnicę. Zbiegi okoliczności splatały się w dziwny ciąg zdarzeń, bo wyszłam na autobus nr 4, zamyśliłam się i trafiłam na tradycyjny przystanek przy rondzie. Podjęłam decyzję, że pojadę 23, ale wsiadłam do 9, co się okazało w trasie nie po raz pierwszy zresztą. Nie spojrzałam na wyświetlającą się tablicę i nie sprawdziłam, co jeszcze w tym samym czasie jedzie. Piesza przechadzka przez kwadrans i zdążyłam do sklepu. Punktualnie. Zegar wybijał 18.00. Umówiłam się na jutrzejsze 4 godziny pracy od 12tej. W jadłodajni wegetariańskiej nieprzypadkowo zastałam Romę, więc długo gawędziłyśmy o gotowaniu. Nie jestem zdeklarowaną wegetarianką, ale pichcę korzystając z dobrodziejstw wyobraźni bezmięsnej. Potem zajrzałam do Eweliny w Charlotte cafe, i na  'nos' na przystanek. Lubię tak bawić się z losem. Co tam dla mnie trzymasz w zanadrzu łobuzie? Kilka chwil wcześniej odjechały wszystkie dwa autobusy, 19 i 4, zaś 5 po drugiej stronie właśnie wjeżdżała, a jako że nie mam zwyczaju przebiegać na czerwonym przez dwupasmową ulice, to wybrałam otwarty Empik, walentynkowe szaleństwo i czasopismo Coaching. Po raz pierwszy od miesięcy kupiłam gazetę, żeby przekonać się i jej wartości. Kolejne 10 minut spędziłam grzejąc łapki przy koksowniku i słuchając rozmów. Chwała pomysłodawcy za żarzące się węgielki, które dają cudowne ciepło.
Co jeszcze pozytywnego dziś? Interesujące informacje z Opola w sprawie Akademii Coachingu.  Czyżby nadszedł czas na odnowienie dawnych znajomości? Życzliwość Pani na poczcie podczas wysyłania moich pomarańczowych trezetek do Oświęcimia. Znalazł się nabywca moich legendarnych skorup. Sprzedaż kompletu drzwi i wreszcie na balkonie będzie miejsce na sofę i rower stacjonarny. Spacer po słonecznym zimowym lesie we łzach i zdjęcia olbrzymich drzew powalonych wichurą, odsłaniających swoją bryłę korzeniową. Robią na mnie niesamowite wrażenie. Rozmowa z Kają na temat niefortunnego wydarzenia z lewym kolanem. Nieświadomie zamieniła zdanie: mam złą wiadomość na  niezbyt pozytywną wiadomość. Mądra dziewczynka!.Częstotliwość dobrej energii podczas odbierania komunikatu podniosła się o kilka jednostek. Rozmawiałam z mamą, której udziałem jest niefortunne wydarzenie z lewym nadgarstkiem. Uśmiecham się i czuję świeży powiew niejawnej zmiany, czegoś wspierającego i silnego. Jestem świadkiem ciekawych splotów zdarzeń, a w wazonie na parapecie okna rozkwitły tulipany.
Przygotowuję leczo i układam poduszki na sen. Leżały na balkonie w towarzystwie kołdry i pachną, oj, jak pachną!. Jeszcze termofor, gorąca herbata, powtórka z angielskiego. I'd like a serving of French fries. Good night!




________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz